Dziś już wiemy, że sport to nie tylko narzędzie do usprawniania mięśni, kondycji czy redukcji tkanki tłuszczowej, a pojęcie tężyzny fizycznej znacznie wykracza poza aspekt zadbanej sylwetki. Coraz częściej kojarzy się po prostu holistycznie z dobrostanem organizmu. Nie dotyczy to tylko codziennych wizyt na siłowni, lecz średnio umiarkowanej, nawet spontanicznej aktywności ruchowej. Dużą uwagę zwraca się obecnie na zależność pomiędzy treningiem a poprawą lub podtrzymaniem prawidłowego funkcjonowania mózgu. Dziś jest to już mocno ugruntowana teza – ruch reguluje nastrój, logiczne myślenie i szybkość reakcji. Działa jak istne remedium na problemy związane ze zdolnościami poznawczymi, pamięcią i ogólnym funkcjonowaniem ośrodkowego układu nerwowego. Ponadto inne badania wskazują, że aktywność ruchowa wpływa pozytywnie na prędkość, z jaką przetwarzamy informacje, polepsza pamięć. Dzieci aktywne fizycznie potrafią łatwiej skupić uwagę na wykonywanej czynności, a co za tym idzie uzyskują lepsze wyniki w nauce. Oprócz tego, osoby, które osiągały najlepsze wyniki w testach fizycznych, częściej decydowały się na ukończenie wyższej edukacji i znajdowały się w lepszej sytuacji materialnej niż ich mniej zdolni fizycznie koledzy. Tak więc same korzyści – w każdym wymiarze.
Jak zachęcić młodych ludzi do ruchu? I wcale nie mamy tu na myśli tylko i wyłącznie uprawiania jakiejś konkretnej dyscypliny sportowej. To może być zwykły spacer – najlepiej w przyjemnym towarzystwie, chociaż zapewne niektórzy wybiorą samotność. To doskonała okazja, aby pobyć ze sobą – pomyśleć spokojnie o marzeniach, planach, własnych oczekiwaniach lub skupić się na tym, co dookoła. Może to będzie kilka drzew w pobliskim parku, może przydomowa łączka lub leśna dróżka. To także wyprawa – na wrotkach, rowerem lub hulajnogą (byle nie elektryczną) do nieodległego punktu, który można wybrać lub zupełnie bezcelowo, przed siebie.
Oczywiście zachęcać powinniśmy również do uprawiania – wcale nie wyczynowo, ale zupełnie rekreacyjne, dowolnej dziedziny sportu – niech to będzie taniec, yoga, pływanie, gimnastyka czy dowolny sport zespołowy. Nie ma takiego miejsca w całym kraju, które nie nadawałoby się do korzystania z ruchu, tak samo jak nie ma złej pogody. Zima czy jesień ma również swoje sportowe plusy, ale oczywiście słoneczne wiosenno-letnie dni, które dopiero przed nami, należycie trzeba wykorzystać.
Już Hipokrates mówił, że najbezpieczniejszą i najpewniejszą drogą do utrzymania zdrowia jest dbałość o odpowiednią ilość pożywienia i ruchu. Dziś faktycznie pojawia się coraz więcej wyników badań, które mówią o licznych i długotrwałych korzyściach wynikających z regularnej aktywności fizycznej. Jest to najważniejszy czynnik promujący zdrowie i przeciwdziałający występowaniu chorób cywilizacyjnych oraz ich czynników ryzyka, takich jak: udary, choroby układu krążenia, nowotwory, otyłość. A ta ostatnia to niestety – po pandemii – wręcz plaga naszych szkół. Tymczasem, według licznych badań, u dużego odsetka dzieci i młodzieży (50–70%) aktywność ruchowa jest niezadowalająca, ograniczona najczęściej tylko do obowiązkowych zajęć wychowania fizycznego w szkole.
Wszyscy eksperci zgodnie sygnalizują, że im wcześniej zaczniemy troszczyć się o rozwój fizyczny dzieci tym mniejsze będą spowolnienia w rozwoju w ich życiu dorosłym. Wystarczy kilkunastominutowa, ale regularna aktywność ruchowa. To przyzwyczajenie łatwo wypracować już u kilkuletnich dzieci.
To niezwykle ważne zadanie dla nauczycieli przedszkoli oraz młodszych klas. Ale o ile na tym etapie edukacyjnym, aktywność fizyczna wynika niejako z potrzeb rozwojowych, o tyle czym starsi uczniowie, tym bardzie potrzebna jest odpowiednia motywacja, różnego rodzaju działania promocyjne oraz odpowiedna zachęta ze strony dorosłych, odpowiedzialnych za młode pokolenie. Niestety, jakże często osobisty przykład nauczyciela czy rodzica jest niewłaściwy. My dorośli siedzimy w pracy, siedzimy w domu i w sposób bierny spędzamy wolny czas, wybierając samochód czy nawet windę zamiast odrobiny ruchu. Jak zatem zachęcić młodych? Zaczynając od siebie i wciągając w to młodsze pokolenie.
Zapewne zupełnie marginalne znaczenie ma znana nauczycielom starszej generacji, tzw. gimnastyka śródlekcyjna – ot, kilka skłonów, ruchów głowy, tułowiem. Kiedyś niemal obowiązkowa na każdej lekcji – dziś, zapomniana, by nie napisać, ośmieszona forma aktywności w kilkugodzinnym czasie spędzonym w szkolnej ławie. A może warto wrócić do tej „śmiesznej” formy; do przerw ze zorganizowaną lub swobodną aktywnością – również na świeżym powietrzu; do organizowania gier terenowych, znanych dawniej jako harcerskie „podchody”; do wolnego czasu z dostępem do sprzętu sportowego, placu zabaw z urządzeniami pozwalającym na ruch, salami gimnastycznymi otwartymi nie tylko w ramach lekcji wychowania fizycznego, do salek rekreacyjnych; do boisk, wypożyczalni rowerów, rolek; nieodpłatnych dla młodego pokolenia wstępów na baseny czy siłownie…
To zapewne pomysły z lamusa, ale…każdy sposób jest dobry, aby uaktywnić naszych uczniów. Wszak doskonale znamy powiedzeni: sport to zdrowie!