To wyjątkowo trudna funkcja w dzisiejszej rzeczywistości. Bycie szkolny pedagogiem, często w niepełnym wymiarze czasu, rodzi mnóstwo dylematów: jak zrealizować ogrom zdań, wynikających z zapisów prawa, ale też z oczekiwań wszystkich – uczniów, rodziców i nauczycieli oraz dyrektora. Oczekiwania te są często sprzeczne – uczeń prosi o zachowania tajemnicy, ale też o interwencje w swojej sprawie u nauczyciela. Rodzic, chce wpłynąć na nauczyciela, ale tak, aby ten nie wiedział, o którego ucznia chodzi… Dyrektor oczekuje konkretnej pisemnej informacji, a sytuacja ucznia wymaga dyskrecji. To tylko czubek góry lodowej dylematów pedagoga w szkole.
Pedagog często staje przed wyzwaniami, na które nie ma żadnego wpływu. Np. w żaden sposób nie może poprawić sytuacji rodzinnej wychowanka, chociaż ma pełną świadomość, jak ta sytuacja całkowicie rujnuje poczucie bezpieczeństwa czy samoocenę dziecka, jak negatywnie wpływa na relacje z rówieśnikami czy sukcesy szkolne.
Jak może pomóc uczniowi, który cierpi wskutek depresji czy zaburzeń lękowych? Jakie interwencje powinien podjąć, gdy uczeń stał się ofiara cyberprzemocy? Co zrobić, jeśli uczeń zamierza popełnić samobójstwo i mówi o tym w zaufaniu? To codzienne, wcale nie abstrakcyjne dylematy, które powodują wewnętrzny niepokój i emocjonalne dysonanse pedagoga.
Jeśli w jakiejkolwiek sprawie pedagog podejmuje interwencje musi mieć świadomość, że każda z nich ma swoje skutki – pozytywne i negatywne. Nie ma interwencji neutralnej, co wskazuje na potrzebę oszacowania własnych zasobów, umiejętności i kompetencji, dzięki czemu interwencja zostanie podjęta lub nie… Dla dobra osób (uczniów) zamieszanych w kryzys, czasem lepiej byłoby poprosić o pomoc, kogoś, kto ma większe doświadczenie, jest bardziej kompetentny, niż działać na oślep. Ale co z tego, jeśli w zdecydowanej większości placówek edukacyjnych brak jest wsparcia dla pedagoga. A ci, którzy mogą pracować zespołowo – angażując wychowawcę, psychologa czy pedagoga specjalnego, boją się, aby nie otrzymać łatki tego, który sobie nie radzi – trudno o kulturę błędu w polskiej szkole…
Dlatego w każdej placówce winny być opracowane (i wykorzystywane!) procedury interwencyjne, w ramach których podejmowane są działania zespołowe. Warto zatroszczyć się o efektywną współpracę pomiędzy specjalistami a gronem pedagogicznym. Taka współpraca pozwoli usprawnić prace wszystkich zainteresowanych (nauczycieli, specjalistów, uczniów i ich rodziców). W zespole należy traktować się z szacunkiem i być otwartym na potrzeby drugiego człowieka. Należy omówić korzyści z aktywności każdego członka – nie czekać, aż ktoś zrobi coś za nas, a podejmować działania na rzecz poprawy sytuacji. Warto także otwarcie mówić o swoich obawach i odczuciach w kwestiach trudnych mogących doprowadzić do konfliktu czy nawet kryzysu. Analizując sytuację tego czy innego wychowanka, z takim czy innym problemem, możemy wnieść własne doświadczenia, własną wiedzę i własne kompetencje – a to już dużo.
Najsprawniejszy pedagog nie udźwignie wszystkich dzisiejszych problemów współczesnej szkoły – współczesnej młodzieży. Potrzebuje zaangażowania każdego nauczyciela – i nie ma się co tu tłumaczyć, że „ja uczę tylko chemii”, lub „ ja nie jestem wychowawcą”.
Powtarzając za M. Łoskot warto ustalić konkretne, wspólne zasady, tak, aby żadna ze stron nie czuła się wykorzystywana czy ignorowana, a podział zadań był klarowny. Prowadzić to może do przykładowych zapisów:
Jak jako pedagog: pomagam w…, wspieram podczas…, współdziałam przy…, ale nie zastępuję nauczyciela ani go nie wyręczam.
Jako nauczyciel: angażują się w rozwiązanie problemu mojego ucznia/ mojej uczennicy/ szkoły, współpracuję z pedagogiem przy…, pomagam w…, realizuję…,
Jako partnerzy: działamy w porozumieniu, wszystko ustalamy wspólnie, realizujemy zadnia terminowo, otwarcie się informujemy o problemach.
Warto rozejrzeć się wokół siebie – ten pedagog to nie supermen z supermocami. To człowiek z całym bagażem swoich emocji i problemów. Pomimo, że to on powinien nieść pomoc i wsparcie innym, sam również potrzebuje pomocy – od nas nauczycieli.