You are currently viewing Wszechobecny…

Wszechobecny…

  • Post category:Artykuły

Wszechobecny…



   Dziś wszechobecny jest stres, lęk, przemęczenie, zniechęcenie – ogólnie „dół”. Niezależnie od tego czy dotyczy spraw prywatnych, domowych czy zawodowych. Niezależnie od tego czy człowiek ma lat 5,15, 25 czy 50.
Szczególnie przyczynia się do tego zjawiska problem edukacji, która straciła swój znany, oswojony, chociaż nie najlepszy charakter. Od ponad roku, z niewielkim przerwami, mamy bowiem szkołę zdalną.
   Stres związany z lękiem, poczuciem osamotnienia, brakiem relacji z rówieśnikami, szczególnie trudny jest dla dzieci i młodzieży, ponieważ nie mają oni dostatecznie wykształconych mechanizmów obronnych, nie opanowali najczęściej nawet podstawowych technik radzenia sobie w sytuacji stresowej, a dodatkowo sami nie wiedzą co się z nimi dzieje. A cóż dopiero opowiadać o tym komuś innemu. Zjawisku temu poświęca się obecnie dość liczne badania i postuluje konieczne zmiany .
   Zajrzyjmy jednak za drugą stronę ekranu, po której zasiada nauczyciel.
Czym żyją nauczyciele, czy ich sytuacja jest podobna do sytuacji uczniów, czy też może nie odczuwają wszechobecnego uczucia stresu, leku, niepewności – w kontekście swoich wyzwań zawodowych. Szeroko zakrojonych badań zupełnie nie widać, a pomocy psychologicznej nikt nie wspomina – również zarządzający edukacją na różnych szczeblach.
A dzieje się niestety, nie najlepiej…
Skąd ta wiedza? Z obserwacji lekcji zdalnych, z prywatnych rozmów z nauczycielami, z nielicznych doniesień prasowych, wycinkowych badań czy też z różnych facebokowych grup i portali internetowych.
   Co zatem najbardziej obciąża nauczycieli:

  • organizacja swojego miejsca pracy – klasy/biura na spokojne prowadzenie zajęć, w częstokroć mocno ograniczonej przestrzeni domowej, współdzielonej z innymi domownikami,
  • problemy sprzętowe – brak właściwego, dobrej jakości sprzętu, ewentualnie niezbędnego dodatkowego oprogramowania,
  • łącze internetowe – różnie z tym bywa w naszym kraju, a każdy musi sobie zapewnić własne (nawet przy wyborze stanowiska pracy w szkole też potrafi działać/ nie działać),
  • umiejętności techniczne – swobodnego poruszania się w gąszczu platform, aplikacji, programów i systemów,
  • brak dobrej wewnętrznej organizacji pracy szkoły, często brak wspólnej platformy edukacyjnej lub jej niefunkcjonalność, powodująca potrzebę „przerzucania” się pomiędzy różnymi środkami łączności zdalnej, co zajmuje dodatkowy czas i „zagubienie”,
  • różny poziom umiejętności technologicznych uczniów, szczególnie młodszych lub niepełnosprawnych, którzy bez odpowiednego wsparcia w rodzicach, nie nadążają z uczeniem,
  • łączenie opieki nad własnymi dziećmi – uczniami z zawodowymi obowiązkami,
  • stała świadomość hospitacji zajęć przez licznych domowników – często po obu stronach ekranu,
  • krytyczne uwagi „obserwatorów” – często adresowane bezpośrednio do dyrektora, z pominięciem samego zainteresowanego,
  • często nieracjonalność owych uwag od osób nie zajmujących się zawodowo edukacją, a wygłaszanych z eksperckich pozycji,
  • nadmiar obowiązków – przygotowanie się do zajęć wymaga dodatkowego czasu, wysiłku i w związku z tym wydłużenia czasu pracy,
  • stała presja realizacji podstawy programowej – przewaga funkcji dydaktycznej nad wychowawczą; to ta pierwsza jest stale oceniania, monitorowana i kontrolowana,
  • braku stałego rozdziału czasu na zawodowy i prywatny – maile, informacje, smsy, telefony – zarówno od uczniów, rodziców, jak i dyrekcji szkoły o różnych porach dnia i tygodnia,
  • stała presja co do jakości zajęć, pilnowania każdego wyrażenia, komentarza – po drugiej stronie nagrywają, filmują, prinscrinują; często wylewający się zewsząd hejt – dziś każdy jest „nauczycielem” i wie lepiej…
  • ograniczenie i tak utrudnionych, pośrednich kontaktów z uczniami, którzy nie włączają kamerek (nie mają takiego obowiązku), nie logują, nie pojawiają na zajęciach,
  • coraz trudniejszy problem z motywowaniem uczniów do udziału w lekcji – brak zaangażowania, aktywności, niechęć do edukacji zdalnej, obniżająca się kondycja psychiczna,
  • brak pewności na temat samodzielności prac i autentycznego poziomu wiedzy i umiejętności uczniów (te ostatnie szczególnie trudno zweryfikować),
  • nadmiar godzin spędzonych przed ekranem, w pozycji siedzącej – sfera fizyczna daje znać o sobie,
  • niepewność jutra, niemożność planowania działań – częste zmiany przepisów prawnych, zakazów, nakazów, decyzji – również dyrektora,

   Zapewne to nie koniec wyliczanki. To tylko kilka podstawowych przyczyn obniżającej się kondycji psychicznej i fizycznej nauczycieli. A systemowego wsparcia… raczej nie widać. Zjawisko depresji, zaburzeń lękowych czy też równi pochyłej prowadzącej do pełnoobjawowego wypalenia zawodowego wielu nauczycielom już nie tylko zagraża. Realnie istnieje i powolutku niszczy.
Czy wreszcie władze zwrócą uwagę na tę stronę edukacji zdalnej? Czy poświęcą uwagę dramatycznej sytuacji wielu nauczycieli? Niestety nie wszyscy są w stanie samodzielnie pokonać problemy – tu potrzeba mądrych, systemowych działań pomocowych i wsparcia tej grupy zawodowej. Ktoś o tym powinien głośno mówić…
Mówmy, bo leży to nie tylko w naszym interesie. To leży w interesie nas wszystkich. To w rękach, głowach i sercach nauczycieli jest los przyszłych pokoleń i o tym należy pamiętać (jakby to górnolotnie nie brzmiało)!