Czy refleksja nad sobą jest nam potrzebna?
Obowiązki nauczyciela, nie są zbyt uszczegółowione w żadnych zapisach prawnych. Mamy dwa artykuły w Ustawie Karcie Nauczyciela oraz artykuł 5 w Ustawie Prawo oświatowe.
Z jednej strony, świadczy to o dużej autonomii osób pracujących w tym zawodzie i daje ogromną możliwości podejmowania różnorodnych działań w sferze dydaktycznych, wychowawczej czy opiekuńczej.
Z drugiej zaś może być często przyczyną „dokładania” rozlicznych obowiązków, przez interpretujących różnie te zapisy dyrektorów czy innych pracowników nadzorujących pracę szkoły.
Ale nie o tym dzisiejsze refleksje. Zaglądamy do artykułu 6 Karty Nauczyciela i skupimy się tylko na jednym zdaniu. Ustawodawca bowiem napisał, że nauczyciel jest obowiązany dążyć do pełni własnego rozwoju osobowego. Cóż to znaczy ten rozwój osobowy? Czy nie wystarczy, że rozwijam swoje kompetencje dydaktyczne np. poprzez kolejne studia podyplomowe, kursy, seminaria, webinaria czy wreszcie poprzez samokształcenie – czytanie literatury, prasy zawodowej? Niektórzy z nas je niemalże kolekcjonują – te świadectwa, dyplomy, zaświadczenia. I co? Rzeczywiście rozwój ich następuje?
Przyjrzymy się zatem bliżej cóż znaczy rozwój osobowy. Definicji i rozumienia tego złożonego określenia jest co niemiara. Aby zbytnio nie komplikować naszych rozważań, przyjmijmy za „wujkiem Google” że rozwój osobowy zakłada świadome dążenie człowieka, aby coraz więcej widzieć, coraz lepiej rozumieć i coraz głębiej czuć. Celem ostatecznym jest zintegrowanie osobowości, czyli osiągnięcie wewnętrznej harmonii.
Już dawno odkryto, że decydujący wpływ na nasze życie mają łącznie trzy aspekty:
- Predyspozycje własne (geny, indywidulane cechy organizmu, kondycja zdrowotna),
- Środowisko, w którym żyjemy,
- Sposób, w jaki żyjemy.
Na pierwszy aspekt nie mamy wpływu. Rodzimy się z konkretnym zasobem genów i indywidualną kondycją organizmu, posiadamy też określone skłonności do pewnych chorób. Z tym bagażem przychodzimy na świat i musimy nauczyć się odpowiednio go traktować. Wobec tej jednej części życia nasz zakres działania jest mocno ograniczony, ale i tutaj możemy polepszyć swoje szanse dzięki odpowiedniej wiedzy oraz profilaktyce zdrowotnej.
Natomiast w pełni potrafimy kontrolować pozostałe dwa aspekty. To bardzo dużo. Aż 2/3 naszych działań życiowych jesteśmy w stanie w pełnym zakresie kreować sami! Dodając do tego pewien stopień panowania także nad pierwszym aspektem, okazuje się, że pod swoją kontrolą mamy jakieś 80% naszego życia. Lecz czy jesteśmy tego świadomi?
Czy świadomie jesteśmy możliwości wyboru środowiska pracy (w której spędzamy jednak mnóstwo czasu) – czy ktoś nas codziennie zmusza do wykonywania tego zawodu, jeśli tego nie lubimy? Czy ktoś decyduje, w której placówce pozostajemy na dłużej, a w której trudno nam rozwijać skrzydła? Czy lepiej pracuje nam się z młodszymi uczniami, czy też pewniej czujemy się w pracy z młodzieżą? Czy świadomie dokonujemy tych wyborów? Albo czy też mamy odwagę podejmować decyzje o zmianie?
W znacznym stopniu – jako, że patrzymy na osobę przez pryzmat bycia nauczycielem – każdy z nas ma wpływ na swoje relacje z kolegami, koleżankami po fachu, z uczniami, z ich rodzicami. Każdy z nas decyduje o tym jak te relacje będą wyglądały, na jakich wartościach będą bazować, a idąc dalej (zapewne w wielkim uproszczeniu) jak przebiegać będą nasze lekcje, jakie metody pracy wybierzemy, kogo i jak ocenimy, co i jak zaprezentujemy i zadamy jako pracę domową…
I tu wracamy do definicji „rozwoju osobowego”, gdzie niewątpliwie najważniejszym fragmentem jest określenie „świadomy wybór człowieka”. A nieodzownym warunkiem świadomego wyboru jest umiejętność refleksji nad sobą – swoim systemem wartości, tym co stanowi nasz drogowskaz i jest wyznacznikiem codzienności. Ocena własnych zasobów, dążeń, nawyków, możliwości i ograniczeń, tudzież słabych stron, braków i niedoskonałości – to podstawa świadomego wyboru. Czy ta ocena była sprawiedliwa? Czy taką ją odbierze uczeń? Dostatecznie zauważyłam jego wysiłek? Czy to może ja nie nauczyłam, nie zmotywowałam, nie uświadomiłam potrzeby, a wymagam od uczniów? Każde spotkanie z pojedynczym uczniem i ze zbiorowiskiem indywidualności, jaką jest klasa, tym bardziej wymaga od nauczyciela autoewaluacji. Wpływ mam tylko na siebie, zatem tylko poprzez swoje działania mogę kształtować uczniów.
I to jest to, czego często nam nauczycielom brakuje. Chętnie oceniamy innych, mamy to wpisane w zawód, ale też jakże często te nasze oceny są wyłącznie krytyczne, negatywne, powierzchowne, jednostronne i krzywdzące. Jakże często stosujemy tu podwójne kryteria – inne dla uczniów czy rodziców, inne dla siebie. Ostatnimi czasy, z mediów społecznościowych wylewa się fala krytyki dla naszych „zdalnych” uczniów: niezaangażowani, bez motywacji, ambicji; kombinują, oszukują, są leniwi…A czy my wszyscy jesteśmy zawsze na każdą lekcję zdalną – zmotywowani, uskrzydleni lub zwyczajnie dobrze przygotowani?
Zostawmy to… nie o tym dzisiejszy tekst. O tym, że dążenie do stałego rozwoju osobowego wymaga świadomych wyborów, świadomych decyzji, świadomej refleksji nad swoimi działaniami. Inwestowania w siebie na różnych płaszczyznach. Odchodzenia od rutyny, schematów, gotowców i wytartych dróg postępowania – bo tak było kiedyś, bo tak jest łatwiej, wygodniej. Bo w zasadzie to chciałabym robić coś zupełnie innego, inaczej pracować, zarabiać, innych ludzi mieć wokół… Dlaczego zatem tu jestem? Bo nie dokonuje refleksji nad sobą, bo nie dążę do pełnego rozwoju osobowego i stoję w miejscu…
A jak wynika z powyżej cytowanych wyliczeń, ponad 80 % tego co się dzieje ze mną zależy tylko i wyłącznie ode mnie. A więc do dzieła! Chcesz przecież aby coraz więcej widzieć, coraz lepiej rozumieć i coraz głębiej czuć i osiągnąć wewnętrzną harmonię.
To tylko przyczynek do refleksji nad własną codzienną nauczycielską pracą. Zainteresowanych rozwojem osobistym polecam „ciepłą bułeczkę”, pod nieco przewrotnym tytułem „Miej wyje..ne, będzie ci dane” Katarzyny Czyż.