U progu nowego roku szkolnego, nauczyciele muszą przygotować dość tradycyjny zestaw dokumentacji oraz zaplanować realizację rozlicznych obowiązków związanych ze sfera dydaktyczną oraz wychowawczą. Dziś przybliżymy planowanie dydaktyczne.
Przypomnijmy zatem podstawowe etapy pracy nauczyciela oraz wynikające z tego obowiązki dokumentacyjne.
Po pierwsze – niezależnie od nauczanego przedmiotu, stażu pracy, doświadczenia i poczucia, że „przecież ja już to wszystko wiem” na początek warto zagłębić się w analizę podstawy programowej – adekwatnej do etapu edukacyjnego np. wychowania przedszkolnego, kształcenia ogólnego czy zawodowego. Dobrze jest poświęcić temu czas indywidualnie – szczególnie, gdy to kolejny rok, w którym wraz z oddziałem realizujemy jej treści: gdzie jesteśmy, co już za nami, co warto uzupełnić, do czego wrócić (szczególnie po okresie edukacji zdalnej) a co zaplanować na ten rok.
Takie zadanie powinny również zrealizować klasowe zespoły nauczycielskie, stawiając na korelację międzyprzedmiotową oraz ogólną refleksję nad możliwościami tego konkretnego zespołu klasowego. To ten czas, gdzie można zrewidować plany poszerzania treści podstawy o dodatkowe elementy, które wynikały z zaplanowanych i realizowanych programów nauczania.
Efektem będzie być może modyfikacja szkolnego zestawu programów nauczania w danej placówce czy zróżnicowanie programów realizowanych przez różne oddziały na tym samym poziomie.
Kolejny etap nauczycielskiego planowania obejmuje analizę realizowanego programu nauczania – inaczej w nowych oddziałach, inaczej w tych, gdzie kontynuujemy realizację wybranego bądź opracowanego programu. Tego typu wiedza powinna się bezpośrednio przełożyć na przygotowanie planu pracy dydaktycznej na bieżący rok dla każdego oddziału. I tu należy podkreślić, iż nauczyciel ma swobodę w tym zakresie, ograniczoną ewentualnie zapisem w statucie szkoły. Zapewne ten plan pracy dydaktycznej bezsprzecznie powinien przybrać formę pisemną. No cóż, nawet genialny nauczyciel pracujący w kilku oddziałach, nie jest w stanie planować kolejnych lekcji tylko w głowie. Zatem pisemnie. Natomiast jaką formą przyjmie? Może być to plan wynikowy – dość popularny w wielu szkołach sposób dokumentowania pracy nauczyciela Oparty jest on na wymaganiach programowych. Muszą być one zróżnicowane, tak jak zróżnicowane są uzdolnienia, motywacje i potrzeby poznawcze uczniów.
Plan wynikowy jest nastawiony na wynik (rozumiany tu, jako nabycie umiejętności). Planowanie wynikowe jest kwintesencją trójwymiarowości i dynamiczności treści kształcenia, integrując w swej strukturze cele edukacyjne z materiałem nauczania. Punktem wyjścia dla opracowania planu wynikowego powinny być sprecyzowane na początku etapu kształcenia wymagania edukacyjne.
Druga możliwość obejmuje planowanie kierunkowe, które wytycza kierunki działania edukacyjnego w określonym przedmiocie szkolnym; wiąże cele poznawcze z celami społecznymi, emocjonalnymi oraz wskazuje materiał kształcenia niezbędny do osiągnięcia tych celów. Ma szeroki zasięg, gdyż obejmuje cały wybrany szczebel szkoły, rok szkolny lub jego część.
Planowanie kierunkowe ma na celu ukierunkowanie czynności uczniów i nauczyciela na ustalone cele, stanowi strategiczny etap planowania dydaktycznego, najwcześniejszy i najogólniejszy, decydujący o sensie i powodzeniu dalszych etapów tego planowania. Najwygodniejszym sposobem planowania kierunkowego jest sporządzanie tabeli, w której zostaną przedstawione kształcenia w układzie krzyżowym, a następnie nazwy modułów programowych, których wkład w osiągnięcie tych celów jest największy.
Trzecia możliwość to „starzy znajomi” czyli rozkłady materiału. Są nastawione na pełną realizację materiału nauczania, ale już niekoniecznie na realizację celów czy też wyniki ucznia.
Niezależnie od przyjętej formy planowania nauczyciel idzie do kolejnych etapów swoich działań dydaktycznych, pamiętając o specyfice tego roku szkolnego – jakby nowego otwarcia – na potrzeby uczniów. A ponieważ to tekst o planowaniu dydaktycznym, to przypomnijmy, że być może niedostatki edukacji na odległość, sprawiły, że trzeba zamiast „wskakiwać” w nowe tematy i zagadnienia, powolutku wrócić, to i owo powtórzyć, uzupełnić, utrwalić. Ale skąd wiedza co trzeba właśnie powtórzyć czy niestety od nowa wyjaśnić, wprowadzić?
I tu wkracza planowanie diagnozy dydaktycznej. Ale z pewnymi zastrzeżeniami. Diagnoza nie musi przyjąć formy testu i klasówki! Ważne – musi być sprawdzona, opatrzona rzetelną informacją zwrotną i pozbawiona oceny wstawianej do dziennika; przeprowadzona „bezboleśnie” dla ucznia.
A potem… to już tylko planowanie poszczególnych zajęć w formie konspektu, scenariusza. Ci mniej doświadczeni w sposób szczegółowy, ci z większym doświadczeniem, bardziej ogólnie i punktowo. Niemniej jednak każdemu nauczycielowi potrzebny jest ten etap refleksji przed zajęciami – do jakich uczniów idę, z czym idę, z jakimi celami, teściami, pomocami, po to by na końcu sprawdzić, jak planowane działania dydaktyczne mają się do osiągniętych. Ale to już kolejne dni i tygodnie…