Dziś z cyklu „Polecamy” dwie pozycje.
Aby wprowadzić naszych czytelników tematykę pierwszej z nich, pozwolę sobie na odnośniki do prywatnego życia: mam za sobą poważne złamanie nogi, które unieruchomiło mnie na długo. Przy okazji sprawiło całkiem niemały ból – jęczałam, narzekałam, a mimo to czułam, że po dłuższym czasie domowników raczej denerwuję niż wywołuję współczucie i zrozumienie moich dolegliwości. To spowodowało, że przypadkowo tytuł książki, która wpadła mi w ręce, mocno mnie zaciekawił.
Autorami pozycji „Kiedy dziecko czuje ból. Wskazówki dla rodziców i opiekunów” są wspólnie psycholożka i dziennikarka – Anna C. Wilson oraz Rachel Rabkin Peachman.
Dla mnie te treści, to niesamowite odkrycie. Ból, doświadczany przez dzieci, nawet jeśli obiektywnie nie jest wielki i traumatyczny, może całkowicie wpływać na całe dorosłe życie a my go najczęściej lekceważymy. Czy to zwykły ból powiązany z zastrzykiem czy też cierpienie związane z młodzieńczym wzrostem kości lub zranieniem – zupełnie nie ma znaczenia. Ból jest subiektywny, a najczęściej my dorośli uspokajamy, zapewniamy że np. ukucie igły nie zaboli to okłamujemy – boli i to jak. Często zakazujemy płaczu, okazywania trudnych emocji, nie pozwalamy się „mazać” i narzekać. Zamykamy dziecko w świecie bólu – zostawiamy je samo. A co, gdy przychodzi pobyt w szpitalu, poważna choroba czy skomplikowana operacja?
Autorki jednak zapewniają, iż nieważne kim jesteś – rodzicem, pracownikiem służby zdrowia czy też nauczycielem, możesz pomóc radzić sobie z bólem uczyć i wskazywać, jak z nim postępować w różnych sytuacjach. A to umiejętności, których w żadnej szkole nie nauczą.
Książka oparta jest na konkretnych przykładach, zawiera liczne dane statystyczne, świadczące o skali bólu doświadczanego w amerykańskim społeczeństwie, ze szczególnym uwzględnieniem dzieci. To, niestety nie polskie podwórko, ale po lekturze, w zasadzie mogłabym podać wiele podobnych przykładów z naszej rodzimej sceny. Dlatego też książka ta dałam mi pewność, że my dorośli – niezależnie od tego, czy dzieci, z którymi się spotykamy, chorują mniej czy bardziej poważnie, moglibyśmy otoczyć zdecydowanie lepszą opieką i dać im właściwe wsparcie w spotkaniu z bólem.
Niech do tej książki szczególnie zajrzą trenerzy, nauczyciele wychowania fizycznego, wychowawcy w placówkach „przyszpitalnych”, szkołach i ośrodkach specjalnych, gdzie mnóstwo dzieciaków cierpi na przewlekłe schorzenia. Ale żaden dorosły nie straci czasu, jeśli poświeci go tej lekturze.
Nie ma obaw, że książka jest trudna czy zawiera skomplikowane, medyczne sformułowania – wprost przeciwnie. Pomimo trudnego i „ciężkiego” tematu, czyta się lekko i z pełnym zrozumieniem.
Druga dziś książka zawiera piękne, symboliczne rysunki i wyjątkowo atrakcyjną szatę graficzną, zachęcającą młodych ludzi w okresie dorastania, aby po nią sięgnąć. Bo adresatami w głównej mierze są właśnie „niedojrzałe systemy nerwowe”, które wypełniają mózgi i serca młodzieży.
Mowa o pozycji Michelle Elman z ilustracjami Sary Tomate zatytułowanej „Jak mówić nie. O wyznaczaniu granic w relacjach, w szkole i w internecie”.
Autorka udowadnia, że sztuka mówienia „nie” w różnych sytuacjach, zawiera ogromną moc i może być SUPERSIŁĄ młodego człowieka. Po kolei prowadzi czytelnika od tego, dlaczego mówienie tego słowa jest często w dzieciństwie zakazane, a nawet karane przez rodziców czy nauczycieli. Potem pokazuje, gdzie tkwi urok i właśnie owa siła mówienia „nie”. A ostatecznie uczy na dziesiątkach świetnych przykładów, jak go używać, aby się sprzeciwić, zdecydować o sobie, podjąć właściwe decyzje ale bez negatywnych skutków.
Przypomina mi to trochę filozofię asertywnego życia, ale urok tej książki leży w prostocie języka, żywych, aktualnych przykładach, które nasi uczniowie zapewne znają ze swojej codzienności i budowania niełatwych nieraz relacji z bliskimi.
Na zakończenie dodam, iż mimo odejścia (i to już odległego) od czasu nastoletniego życia i jego problemów, książkę przeczytałam od deski do deski. Mimo, że adresowana do nastolatków, to do mojego dorosłego świata ta umiejętność przyda się jak najbardziej!