Warto poczytać ……polecamy – cześć pierwsza w nowym roku szkolnym
Po wakacyjnym okresie rozleniwienia i wrześniowym szkolnym rozruchu, wracamy do naszego tradycyjnego już kącika, w którym polecamy różne lektury. Przypominamy – tym, co już znają nasz cykl, a nowych Czytelników informujemy, że nie rościmy sobie prawa do wskazywania, co jest mądre, wartościowe, dobre i warte przeczytania, a jednie dzielimy się naszymi wrażeniami i odczuciami. Nasze „polecajki” dotyczą bardzo różnej literatury, ale nie ma się co oszukiwać – jesteśmy mocno związani z szeroko rozumianą edukacją, nauką, uczniami i nauczycielami, zatem to wskazuje w przybliżeniu, czego dotyczą nasze krótkie recenzje. Definiując to określenie za słownikiem języka polskiego – recenzja to inaczej ocena utworu literackiego, naukowego, muzycznego, przedstawienia teatralnego, wystawy. Jest to ocena krytyczna, musi więc zawierać nie tylko sam opis, ale też opinię piszącego. My raczej skupiamy się na ostatniej części tegoż zdania czyli na naszych odczuciach, refleksjach i uwagach. To zaczynamy!
Na pierwszy rzutu bierzemy do ręki niewielkich rozmiarów książeczkę Anny Borkowskiej, wydaną w tym roku przez Państwowy Instytut Wydawniczy NASK pod tytułem „Mniej znaczy więcej o multiscreeningu o wielozadaniowości. Czyta się (z jednej strony) z zachwytem, jak tak trudne treści i ważne problemy nastolatków autorka potrafiła przedstawić prostej formie i zilustrować wynikami badań w atrakcyjnych grafikach. Druga strona tej lektury to przerażenie – jak bardzo era smartfonów zaburzyła nie tylko rozwój społeczno-emocjonalny młodego pokolenia, ale jak kształtuje ludzki mózg. Chcemy więcej, więcej i więcej – bodźców, doznań, przyjemności, dopaminy. I gubimy się w tym… Są oczywiście na to nazwy: FOMO, efekt Googla, uzależnienia, nałóg.
Czy wystarczy jedynie wyciszyć smartfona, czy odłączyć się od niego? Czy to możliwe? Czy pomocne? A może jednak coś zyskujemy spędzając coraz więcej czasu – już nie przed jednym ale dwoma, trzema ekranami czy przyspieszonym tempie oglądaniem serialu?
Te i inne odpowiedzi oraz mnóstwo niezwykle cennych, dodatkowych informacji odnajdziemy w – obowiązkowej naszym zdaniem – lekturze dla nauczycieli i rodziców.
Do sięgnięcia po drugą polecaną dziś pozycję, zachęcił mnie tytuł a w zasadzie myśl o pewnej bliskiej osobie, której opis idealnie wpisał mi się w tytuł: „Perfekcyjni do bólu. Jak uwolnić się od perfekcjonizmu maskującego depresję i odzyskać zdrowie”. Autorką jest Margaret Robinson Rutherford, psycholog kliniczny z wieloletnim doświadczeniem w pracy z osobami cierpiącymi na zaburzenia depresyjne.
Zapewne o depresji słyszał dziś każdy, chociaż często nasza wiedza jest powierzchowna i mocno uproszczona. Często kojarzymy depresje z obrazem osoby smutnej, samotnej, wycofanej, bezradnej. To zdecydowanie krzywy obraz, gdyż depresja przyjmuje różne maski – od tego iż może być maską towarzyskiego wesołka, który w środku jest rozdarty na części, poprzez agresywnego człowieka, który jak taran idzie do przodu, niszcząc po drodze siebie i innych, po ludzi – ideały – pracownika, członka dowolnej społeczności, rodzica…
O takich perfekcjonistach jest ta książka, którzy na wszelkich polach swojego życia dążą do perfekcji z zawstydzającym głosem wewnętrznym, wiecznie krytykującym siebie; o tych, co biorą na siebie odpowiedzialność – niemalże za losy świata; zamartwiają się, czując potrzebę kontroli swojego otoczenia; troszczą się o innych, nie dopuszczając ich jednak do swojego świata wewnętrznego; lekceważą swoje zranienia i odczuwany smutek, nie okazują sobie współczucia. Znacie? Wszyscy znamy takie osoby. Myślimy – to dobrze ich mieć w swoim otoczeniu – z nas zdejmują różne zadania, obowiązki i odpowiedzialności, i w razie potrzeby dają nam siebie. Ale czy myślimy jakim kosztem? Jak bardzo przestają zauważać siebie, swoje potrzeby? Jak bardzo wewnętrznie ich obciąża taka postawa, takie życie? No właśnie! Okazuje się, że to kolejna maska depresji – perfekcjonizm. A depresja to choroba, zatem trzeba ją leczyć, nim osoba przeciążona i przytłoczona swoją perfekcją podejmie dramatyczne decyzje.
To książka dla takich osób, ale też dla tych wszystkich, którzy są dookoła, aby mogli dostrzec, wspierać i pomagać w szukaniu profesjonalnej pomocy, póki jest czas.
Zachęcamy do tej niełatwej, ale jakże cennej lektury!