Zdrowie psychiczne to bardzo szerokie pojęcie. Najczęściej używamy go w kontekście braku czy też zaburzeń. Jak pokazują badania i doświadczenia ostatnich lat coraz więcej dzieci i młodzieży doświadcza trudności i chorób psychicznych. Zaburzenia zdrowia psychicznego nasiliły się szczególnie w okresie trudnych doświadczeń całego społeczeństwa w zawiązku z pandemią. Lockdown oraz edukacja na odległość, znaczące zmniejszenie bezpośrednich kontaktów z rówieśnikami, których doświadczamy ponownie w bieżącym roku szkolnym, wyjątkowo negatywnie przekładają się na codzienne funkcjonowanie naszych uczniów. Szkoły w trosce o realizację podstawy programowej, goniąc za treściami dydaktycznymi niejednokrotnie tracą z pola widzenia emocje, przeżycia, niezaspokojone potrzeby i wszystko to, co stanowi o dobrostanie każdego wychowanka. To często nauczyciele, w codziennych kontaktach – nawet zdalnych, są w stanie zauważyć niepokojące objawy, zwrócić uwagę na nietypowe zachowania czy nagromadzenie negatywnych emocji.
Jedna z najważniejszych umiejętności współczesnego nauczyciela opiera się na tzw. wielowymiarowym patrzeniu na ucznia. Chodzi o to, aby w perspektywie matematyka, geografa czy polonisty znalazła się nie tylko dydaktyka ale szeroko rozumiane zdrowie psychiczne wychowanka. Każdy z nas funkcjonuje jako pewna całość, gdzie nie da się oddzielić sfery intelektualnej od sfery fizycznej, społecznej czy też emocjonalno-motywacyjnej. Wystarczą zaburzenia w jednej ze sfer, aby ta „całość” przestała pracować i działać sprawnie i efektywnie. Dziecko, które ma problemy emocjonalne np. obawia się o siebie, o swoich bliskich, ich zdrowie, być może przeżywa oddelegowanie rodzica do trudnej pracy, bądź jej utratę, nie będzie potrafiło funkcjonować „normalnie” (co byśmy tu normą nie nazwali).
Zdarzają się też nagromadzone negatywne i bardzo trudne emocje i przeżycia, związane ze stałą obecnością wszystkich domowników – często na małej przestrzeni, gdzie wszyscy wzajemnie sobie przeszkadzają, gdzie nie ma żadnych zasad organizacji przestrzeni czy pracy np. na wspólnym sprzęcie komputerowym. Tu dość często przed licznymi problemami stają dzieci najmłodsze – ich nauka jest mniej ważna niż np. nauka starszego rodzeństwa. Często praca zdalna dorosłych rozciąga się w nieskończoność – co nie pozostaje bez wpływu na codzienność.
W najtrudniejszej sytuacji znajdują się dzieci z tzw. rodzin dysfunkcyjnych, gdzie alkohol i przemoc zawsze były obecne. Jednak w sytuacji tradycyjnej szkoły, dziecko mogło wyjść na kilka godzin, pooddychać inną atmosferą, odwrócić swoją uwagę od domowych problemów czy też porozmawiać z zaufanym dorosłym. Te dzieci w edukacji zdalnej skazane zostają na stały pobyt w nieprzyjaznej przestrzeni, często bez zaspokojenia podstawowych potrzeb fizycznych. Kto dziś się martwi o uczniów, którzy korzystają z tzw. darmowych obiadów w szkole? Czy my jako nauczyciel myślimy o tym, że być może nasz uczeń dziś – w XXI wieku w cywilizowanym kraju – jest zwyczajnie głody? A na lekcje się nie stawia – nawet mając szkolny wypożyczony sprzęt, bo awantura goni awanturę, a „zakrapiana imprezka” jest codziennością?
Gdzie w tym czasie są potrzeby dzieci niepełnosprawnych? Jak wygląda wspomaganie na odległość? Czy zastępuje potrzebę codziennego kontaktu, przyjaznego, życzliwego uśmiechu, prostych słów motywujących do działania? Rola nauczycieli tzw. „wspomagających” jest tu nie do przecenienia. Od ich zaangażowania, stałej obecności na zajęciach, kontaktu z rodzicami, z innymi nauczycielami, specjalistami, zależy nie tylko osiąganie sukcesów przez dziecko, ale przetrwanie trudnego czasu w dobrej psychicznej kondycji.
To tylko garść refleksji związanej z sytuacją, w jakiej znajdują się nasi uczniowie. Każdy jest inny, każdy reaguje i przeżywa inaczej, ale zapewne bardziej intensywnie i z mniejszym zapleczem doświadczeń życiowych niż my dorośli. Zatem to nasza rola – patrzeć uważnie, obserwować, rozmawiać o wszystkim, dawać wsparcie i w razie potrzeby reagować.
W przypadku depresji, prób samobójczych czy innych drastycznych objawów zaburzeń zdrowia psychicznego należy interwencję podejmować jak najwcześniej. Oczywiście niezbędna jest tu współpraca z rodzicami, ale też poradnią psychologiczno-pedagogiczną, stowarzyszeniami czy innymi instytucjami. Ale być może właśnie nauczyciel jest tą osobą, która pierwsza powinna być zaniepokojona, pierwsza podejmować działania i szukać dla wychowanka możliwych dróg wyjścia z trudnej sytuacji. Nie jesteśmy lekarzami czy terapeutami, ale nauczyciel to profesjonalista – również w tym obszarze. Podejmujmy i to wyzwanie, nie chowając się za programem, ocenami, sprawdzianami i „materiałem” do zrobienia – bo przecież czeka nas egzamin! Tak, czeka nas egzamin, ale z człowieczeństwa i prawdziwego profesjonalnego pedagogicznego podejścia.
Wyzwania na trudne czasy…
- Post published:11 listopada 2020
- Post category:Artykuły