Edukacja włączająca to od kilku lat w naszych szkołach fakt. Samo nazewnictwo i codzienne wyzwania w praktyce szkolnej stwarzają różnorodne problemy, budzą kontrowersje i emocje.
Za kolebkę nauczania osób niepełnosprawnych uznawana jest Francja, zaś za twórcę tego kierunku uważa się Edouarda-Onésime Seguina, pedagoga żyjącego w XIX wieku. Jego tezy zgodne są z założeniami dzisiejszej edukacji włączającej, silnie oddziaływały także na wielu wybitnych pedagogów, m.in. Marię Montessori. Francja jest także prekursorem pedagogiki specjalnej. Od kilkunastu lat w kraju tym dominuje tendencja kształcenia dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi w szkołach powszechnych, przy jednoczesnym wspomaganiu zarówno w placówkach ogólnodostępnych, jak i specjalistycznych.
Co ciekawe, właśnie we Francji zamiast słowa „niepełnosprawny” używane jest określenie „osoba w sytuacji niepełnosprawności”, co symbolizuje minimalizowanie różnic między nią a pozostałymi członkami społeczeństwa.
W naszym kraju za taki sygnał rozwoju edukacji inkluzywnej uznawany jest rok 2016, w którym zaczął obowiązywać akt prawny pozwalający na zatrudnienie w oddziałach ogólnodostępnych, w których uczą się uczniowie niepełnosprawni nauczycieli współorganizujących kształcenie specjalne (chociaż oczywiście mamy wieloletnie doświadczenia pedagogiki integracyjnej). Niestety, ta możliwość dotyczy uczniów ze spektrum autyzmu oraz ze sprzężeniami. W pozostałych przypadkach zatrudnienie pedagoga specjalnego jest uwarunkowane zgodą organu prowadzącego. W Polsce istnieją trzy podstawowe metody edukacji: segregacja, integracja i włączanie. Zgodnie z tą pierwszą, dzieci i młodzież ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi powinny uczyć i rozwijać się w placówkach o specjalnym programie nauczania i specjalnych kwalifikacjach nauczycieli. Integracja, odwrotnie, zakłada, że tacy uczniowie powinny uczęszczać do tych samych szkół co ich rówieśnicy, jednak pod stałą opieką tzw. nauczycieli wspomagających. Pierwsze polskie szkoły z oddziałami integracyjnymi powstały blisko 40 lat temu.
Natomiast u podstaw edukacji włączającej, zwanej też inkluzją, jest społeczny model postrzegania niepełnosprawności. To społeczeństwo tworzy bariery – społeczne, ekonomiczne, prawne, mentalne – oddzielając tego typu osoby od możliwości naturalnego rozwoju. Zatem to społeczeństwo jest odpowiedzialne za likwidację tychże barier.
Gdzie leży klucz do pełnej edukacji wpłacającej? To dwa słowa – różnorodność i elastyczność czyli pełna akceptacja różnego tempa zdobywania wiadomości i umiejętności przez uczniów. U podłoża takiej postawy kadry pedagogicznej leży umiejętność diagnozy możliwości i potrzeb – rozwojowych, edukacyjnych wszystkich uczniów. I tu dochodzimy do całej gamy problemów szkół i przedszkoli: od braku przygotowania nauczycieli (szczególnie tzw. przedmiotowców oraz nauczycieli przedmiotów zawodowych w szkolnictwie ponadpodstawowym), poprzez brak specjalistów, bazy dydaktycznej oraz barier architektonicznych. Ogromne kłopoty sprawiają często ograniczone możliwości zatrudnienia pedagoga specjalnego dla dzieci z niepełnosprawnościami intelektualnymi – tych w stopniu lekkim oraz umiarkowanym i znacznym – w oddziale ogólnodostępnym. Możliwości poznawcze oraz kompetencje uczniów niepełnosprawnych intelektualnie w stopniu lekkim są bardzo różnorodne, a obowiązek realizacji tej samej podstawy programowej powoduje rozterki nauczycieli, co do stawiania wymagań edukacyjnych, oceniania czy procesu indywidualizacji, bez dodatkowego wsparcia. A już uczniowie z niepełnosprawnościami w stopniu umiarkowanym czy znacznym, realizujący odrębną podstawę programową – z innymi niż pozostali uczniowie zajęciami edukacyjnymi – to dopiero wyzwanie. Jak w takim oddziale pracować na co dzień, jeśli brak nauczyciela „wspierającego”? Jak realizować ze wszystkimi uczniami zajęcia z języka polskiego czy matematyki, realizując jednocześnie np. zajęcia z zakresu funkcjonowania osobistego i społecznego? To jeden z wielu problemów, oczekujących na rozwiązania, które zapewne przed nami – wraz z wdrożeniem nowego modelu edukacji włączającej.
Ale zagadnień, które w codziennej praktyce pedagogicznej w związku z kształceniem uczniów niepełnosprawnych nastręczają mnóstwo wątpliwości, nieporozumień oraz stają się często przyczyną konfliktów pomiędzy nauczycielami a rodzicami tych dzieci jest znacznie więcej. Przede wszystkim brak pełnej akceptacji po stronie nauczycieli takiego modelu kształcenia wszystkich uczniów razem – z akcentem na zasoby, mocne strony i pracę na bogactwie tkwiącym w różnorodności. Wskazują na to badania, w których nauczyciele zdecydowanie mówią o braku swojego przygotowania do pracy z uczniem niepełnosprawnym oraz braku profesjonalnego wsparcia w tym zakresie.
Tutaj potrzebne jest zdecydowanie więcej działań wyjaśniających, promujących, by nie powiedzieć reklamowych, w kontekście korzyści z edukacji włączającej dla całego społeczeństwa. A nowy, projektowany przez MEiN na dużą skalę model edukacji otwartej – tuż, tuż…przybliżajmy więc nauczycielom wiedzę w tym zakresie.