Ten lekko prowokacyjny tytuł proponujemy po to, aby nasi czytelnicy sięgnęli do swoich zasobów wiedzy oraz odczuć, związanych z tym określeniem. Po raz kolejny bowiem wracamy do tematyki edukacji włączającej. Hasło – przynajmniej teoretycznie znane wszystkim, szczególnie nauczycielom. A jak jest w rzeczywistości? Często traktujemy w szkołach ogólnodostępnych uczniów z wszelkimi „odchyleniami od normy” jako trudność, przeszkodę i niedogodność. Warto by jednak zastanowić się co to jest ta norma, co tę normę stanowi? Czy nie jest to tak, że pomimo pozornych podobieństw, każdy uczeń jest indywidualnym, niepowtarzalnym ”egzemplarzem”, a więc teoretycznie nie wpisującym się w ową „normę”? Dlaczego w powszechnym mniemaniu z „normą” w szkole pracuje się łatwiej, sprawniej? Dlaczego boimy się różnic, które nas tak pięknie odróżniają, indywidualizują, czynią jedynymi w swoim rodzaju? Dlaczego boimy się edukacji włączającej?
Edukację włączającą można przedstawić jako podejście do procesu kształcenia i wychowania. Takiego podejścia, którego celem jest zwiększenie szans wszystkich uczniów. Chodzi o to, aby stworzyć warunki i przestrzeń, które zapewnią uczestnictwo każdego uczącego się w procesie rozwoju – w zakresie zarówno zdobywania informacji, jak i nabywania kompetencji kluczowych – szczególnie społeczno-emocjonalnych. I tu pojawia nam się kolejne dobrze znane dziś określenie – dostępność szkoły czy przedszkola. Dostępność rozumiana jako możliwość skorzystania z pełnej oferty edukacyjnej przez każdego ucznia. Zarówno tego, który ma zdiagnozowaną dysfunkcję czy niepełnosprawność, jak i tego, który może odczuwać określone trudności, związane z predyspozycjami fizycznymi, emocjonalnymi, intelektualnymi czy z osobowością.
Od strony metodycznej edukacja włączająca to sposób organizacji całego procesu edukacyjnego – szczególnie zaś lekcyjnego, który uwzględnia różne tempo uczenia się, różne zdolności, zainteresowania, sprawności, osobowość czy też odmienny światopogląd i system wartości. Wymaga to doskonalenia metod pracy związanych ze współdziałaniem i współpracą w grupach, z aktywizowaniem uczniów, z metodami opartymi na praktycznym działaniu, w korelacji ze środowiskiem lokalnym, z wykorzystaniem jego zasobów. Dzięki takim działaniom różnorodność uczniów w klasie to kapitał i pozytywny zasób a nie przeszkoda. W edukacji włączającej samorozwój i samorealizacja młodego człowieka traktowane są priorytetowo. Edukacja włączająca oparta jest także na takim społecznym modelu postrzegania niepełnosprawności, który uznaje, iż przyczynami niepełnosprawności są między innymi tworzone przez społeczeństwo bariery: społeczne, ekonomiczne, prawne, organizacyjne. A zatem społeczeństwo jest odpowiedzialne za zmniejszenie skutków niepełnosprawności i włączenie tych osób do życia społecznego. Dla oświaty i dla szkół oznacza to zniesienie wszelkich barier mentalnych, psychologicznych, edukacyjnych, technicznych, organizacyjnych i architektonicznych, które uniemożliwiają bądź utrudniają uczniom ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi funkcjonowanie w szkole. Włączanie postrzegane jest jako proces wychodzenia naprzeciw różnorodnym potrzebom wszystkich dzieci, młodzieży i dorosłych poprzez zwiększanie ich uczestnictwa w nauce, kulturze i życiu społecznym oraz eliminację wszelkich form wykluczania w edukacji. Wymaga to zmian i modyfikacji treści, podejść, struktur i strategii nauczania, sterowanych wspólną wizją obejmującą wszystkie dzieci oraz przekonaniem, że to właśnie ogólny system powszechnej – a nie specjalnej – edukacji jest odpowiedzialny za ich kształcenie.
Czy jesteśmy na to gotowi jako szkoły, jako nauczyciele? Pierwszą i najważniejsza rzeczą, którą należy sobie uświadomić, jest fakt iż idea ta może się realizować jedynie przy pełnej akceptacji wszystkich uczestniczących w procesie edukacji włączającej oraz przy odpowiednim przygotowaniu. A dziś niewielu nauczycieli pracuje w modelu współpracy. Nie chcemy i nie rozumiemy często potrzeb zmian. Stawiamy na indywidulny rozwój, podsycamy rywalizację, konkurencyjność, budujemy rankingi „najlepszych” uczniów, najlepszych klas. A i wiedza o włączaniu jest raczej powierzchowna i niepełna. Zatem to wielkie wyzwanie i tylko my możemy zdać ten egzamin – ocenę postawią nam nasi uczniowie – szczególnie ci, którym dziś nie dajemy szansy na osobisty sukces i życiowy start w lepsze, pełniejsze życie.