Pieniądze szczęścia nie dają! Och, wszyscy znamy to powiedzenie, ale…no właśnie. Już od najmłodszych lat dzieci oczekują, iż dostaną wymarzoną zabawkę, książkę, ubranie. A do tego trzeba pieniędzy. Niestety, większość nie zdaje sobie sprawy z zależności pomiędzy wymarzonym samochodzikiem a pieniędzmi, które rodzic musi za to autko zapłacić.
W obecnej rzeczywistości, gdzie słowa typu inflacja, stopa procentowa, kredyt, stają się powszechnie znane, wszyscy jesteśmy zmuszeni ograniczać nasze wydatki czyli mówiąc najprościej – oszczędzać. Przyszedł czas, aby i najmłodszych przygotowywać do oszczędzania. A słowa te piszemy, w miesiącu, który onegdaj był miesiącem oszczędzania – starsze pokolenia, świetnie pamiętają SKO i „świnkę – skarbonkę” – symbol dziecięcego oszczędzania. Jest to niełatwa umiejętność – odkładania na później realizacji przyjemności, osiągnięcia celu, ale często też wymagająca wyrzeczeń.
Podejście do pieniędzy kształtuje się już od najmłodszych lat. To głównie od zaangażowania rodziców w pierwszych latach życia dziecka zależeć będzie, czy nauczy się ono rozsądnie gospodarować swoimi środkami i oszczędzać. Wykształcenie pewnych nawyków może lepiej przystosować dziecko do dorosłości i pomóc mu uniknąć kłopotów finansowych w przyszłości.
Ale szkoła też może dołożyć swoją cegiełkę, w kształtowaniu nawyku na rzecz oszczędzania i co ważne, bycia świadomym konsumentem. Zapewne w niejednym programie wychowawczo-profilaktycznym wpisane są działania na rzecz ekologii. Może to być mądre, planowe oszczędzanie energii, wody czy właśnie pieniędzy, które prowadzą do kształtowania postaw świadomych i odpowiedzianych działań na rzecz planety.
W latach sześć dziesiątych minionego stulecia przeprowadzono słynny eksperyment, zwany „testem pianki”. Przedszkolakom przedstawiono propozycję: mogą zjeść jedną słodką piankę teraz albo poczekać i dostać dwie. Dzieci, które potrafiły odczekać 15 minut, by zjeść dwie pianki, 20 lat później osiągały wyższe wyniki w nauce i lepiej radziły sobie ze stresem. Doświadczenie to podpowiada, jak nauczyć dziecko oszczędzania – należy pracować nad jego umiejętnością odraczania przyjemności. Warto uczyć dziecko, że może wydać kieszonkowe już teraz, na drobiazgi, albo odłożyć równowartość kilku tygodniówek, by opłacić większą przyjemność, np. droższą zabawkę. Przy okazji można wprowadzić zasadę 48 lub 72 godzin — dziecko nie spełnia swoich zakupowych zachcianek od razu, ale ma 2 lub 3 dni na zastanowienie się, czy na pewno chce kupić wybrany przedmiot. Jeśli po tym czasie nadal będzie pewne zakupu, może to zrobić.
Jakich zatem rad warto udzielić rodzicom? Po pierwsze żeby oszczędzać, trzeba pieniądze mieć – posiadać własne kieszonkowe, najlepiej niewielkie, wypłacane częściej w przypadku młodszych dzieci – np. tygodniowo, w przypadku nastolatków – miesięcznie. Jeśli dziecko chce nową zabawkę, warto zachęcić do oszczędzania. Biorąc pod uwagę to, że dla wielu dzieci oszczędzanie pieniędzy jest trudne, można wesprzeć dziecko w jego działaniach, umawiając się z nim, że jeśli uzbiera określoną kwotę (np. połowę ceny nowej zabawki), to my dopłacimy mu drugą połowę. Taka metoda jest skuteczna szczególnie przy droższych przedmiotach, na które dziecko musiałoby bardzo długo oszczędzać. Jeśli bowiem dziecko będzie oszczędzało regularnie przez rok i nadal nie będzie mogło pozwolić sobie na zakup wymarzonej rzeczy, to może zniechęcić się do oszczędzania. Jednak warto pamiętać, iż dzieci uczą się przede wszystkim poprzez obserwację zachowania rodziców – jeśli rodzic bezmyślnie spełnia swoje nieplanowane zachcianki, trudno, aby taki przykład zachęcał do oszczędzania. Dzieci chętniej oszczędzają, jeśli mają konkretny i atrakcyjny cel oszczędzania – i o tym warto z nimi rozmawiać.
Chociaż rady na temat oszczędzania przez dzieci, kierujemy głownie do rodziców, to należy pamiętać, że szkoła ma tu też swoje zadania – realizowane w trakcie zajęć edukacyjnych (np. matematyka), godzin z wychowawcą, zajęć w świetlicy szkolnej. Do pomocy można zaprosić ekspertów zewnętrznych – pracowników banków, sprzedawców, doradców finansowych. Zapewne wielu z nich znajdziemy wśród rodziców, którzy chętnie podzielą się swoją wiedzą z uczniami. Warto też skorzystać ze scenariuszy lekcji, proponowanych w ramach Uniwersytetu Dzieci czy cyklu filmów na YouTube pod nazwą „Finansiaki”.