You are currently viewing O zaburzonej równowadze psychicznej…

O zaburzonej równowadze psychicznej…

  • Post category:Artykuły

Młodzi ludzie czują się coraz gorzej. Dowodzą tego statystyki samobójstw w tej grupie wiekowej – Polska w 2018 roku była tu na drugim miejscu w Europie, przy czym liczba samobójstw co roku rośnie, a pandemiczna sytuacja sprzyja tej tendencji.

Skupiając się na problemach psychicznych nastolatków mówimy przede wszystkim                               o zaburzeniach nastroju – na czele z depresją, problemach związanych z relacjami – w tym przemocy i cyberprzemocy oraz kwestiach uzależnień, w tym niezwykle groźnych uzależnień behawioralnych.

Okres edukacji zdalnej, powiązanej z zamknięciem szkół tylko uwypuklił i zintensyfikował szereg tych problemów, o czym niezbyt chętnie rozmawiamy w szkołach.

Dziś, po dwóch miesiącach stacjonarnej nauki, zapętliliśmy się w realizację podstawy programowej, podkręcanej parciem na wyniki egzaminów, matur i potrzebą utrzymania rankingowych miejsc czy kolejnej srebrnej tarczy. Zapominamy o podstawowej zasadzie: bez równowagi psychicznej nie ma nauki! Uczniowie nie wytrzymują presji i stresu szkolnego – często mówią wprost, o oczekiwaniu na powrót do edukacji zdalnej! Wielu ma już dość tej bezdusznej szkoły, gdzie nie dba się o ich zdrowie – w  żadnym wymiarze. Nie ma tygodnia, aby media nie donosiły o kolejnym samobójstwie czy innej rozpaczliwej próbie radzenia sobie ze swoimi problemami przez naszych uczniów!

       W narracji o szkole wciąż zbyt często bagatelizuje się problem zdrowia psychicznego uczniów jako niemierzalny, nie przekładający się na punkty i procenty. Często rozwiązaniem są kolejne lekcje o zdrowiu psychicznym lub arbitralnie wybranych jego fragmentach, podczas gdy tworzenie atmosfery dbania o dobrostan powinno być powiązane ze strategicznym myśleniem i realizowane w szkolnej codzienności jako priorytet jej działania. Nie przykładając wagi do tego, jak w szkole czują się nasi uczniowie, osłabiamy ich poczucie przynależności do szkolnej wspólnoty i osłabiamy relacje, które są najlepszą tarczą ochronną w sytuacji kryzysu.

Czy i jakie działania w tym zakresie podjęła w sposób świadomy, planowy i systemowy rada pedagogiczna każdej palcówki?
Jak szerzy się wiedzę o zagrożeniach dzieci i młodzieży w dzisiejszej rzeczywistości?
Czy potrafimy jako nauczyciele skutecznie rozpoznać oznaki problemów przeżywanych przez naszych uczniów czy też zaburzeń, których doświadczają?
Jak bardzo jesteśmy uwrażliwieni na budowanie relacji, na ich jakość w codziennych kontaktach?
Jak budujemy wspólnotowość szkolną, jak określamy i wzmacniamy przynależność do tej konkretnej placówki?

      Niestety, często są to pytania, nad którymi się w szkole nie pochylamy, nie mamy takiego perspektywicznego patrzenia. Zapewne jest to związane z tym, że zarówno nauczycielom, jak i rodzicom brakuje wiedzy i kompetencji, żeby dostrzec i rozpoznać problem, z jakim boryka się konkretne dziecko. Często brakuje też po prostu czasu, żeby poznać każdego ucznia i zauważyć, że coś zmienia się w jego zachowaniu – że dzieje się z nim coś niedobrego. Wreszcie brak też sprawnie działającego systemu specjalistycznego wsparcia dla nauczycieli.

Tymczasem zdrowie psychiczne staje się coraz ważniejszym tematem dyskusji publicznej. Depresja jest już uznawana za chorobę cywilizacyjną, a w ostatnich latach obserwuje się̨ wzrost problemów psychicznych uczniów. Tymczasem w wielu szkołach nadal nie ma możliwości skorzystania z kompetentnej pomocy psychologiczno-pedagogicznej, która pomoże uczniom w ich problemach. Obecność i rzeczywista dostępność szkolnego psychologa to warunek, by młodzi ludzie, ale także ich rodzice, a nawet nauczyciele mogli czuć się naprawdę bezpiecznie.

      Co z tym robić? No cóż, potrzebne są systemowe rozwiązania w tym zakresie, ale też jako podstawa – indywidualne podejście do ucznia, empatia, życzliwość i chęć niesienia pomocy po stronie każdego nauczyciela. Warto wiedzieć, że czasami pomoc jest bardzo prosta. Tak prosta, że aż dziwne: obecność i trwanie  mądrego dorosłego, zwykła wspierająca rozmowa bez oceniania, krytyki, dawania gotowych rad i rozwiązań.  A tego już żadne akty prawne nie są w stanie wprowadzić w życie…

Czy potrzeba jakiegoś dramatycznego, traumatycznego wydarzenia w społeczności szkolnej, abyśmy  chcieli dostrzec problemy naszych wychowanków?