W większości krajów Unii Europejskiej osoby starsze stanowią ponad 20 procent społeczeństwa. Starość to nie jest zagadnienie, o którym chętnie mówimy, nad którym się pochylamy i rzadko stanowi temat artystycznych wypowiedzi.
William Warthon – amerykańskich psycholog, znany bardziej ze swej literackiej działalności, mówił, że starzy jesteśmy wtedy, kiedy większość ludzi wolałaby, żebyśmy już nie żyli. Bolesne słowa, a jednak…
Odnosząc się do danych WHO możemy wyróżnić w tym niezwykłym okresie życia człowieka, jakim jest starość, trzy etapy. Są to wczesna starość, późna starość, a także wiek sędziwy, którym określamy osoby po 90 roku życia. Demografia jest bezwzględna – wszystkie wskaźniki informują, że społeczeństwa żyjące na naszym kontynencie ulegając różnorodnym procesom sukcesywnie się starzeją (wzrasta średnia wieku). Do 2050 roku Polska osiągnie jeden z najwyższych współczynników starości w Europie.
Ten etap życia człowieka jest różnie określany. Starość to jesień życia, nasza druga młodość czy też złoty wiek życia. Jest wpisana w życie człowieka i nie możemy jej uniknąć. Każdy z nas reaguje na nią inaczej, dlatego twarzy starości jest tak wiele. Człowiek starzeje się już od momentu przyjścia na świat i to, jak spędzi ten ostatni etap życia, często nie jest zależne od niego samego ale od najbliższych, społeczeństwa, wspólnoty oraz polityków. Objawy starzenia uwidaczniają się coraz bardziej, zarówno w sferze psychicznej jak i fizycznej. Samodzielność, aktywność w społeczeństwie spada, a codzienne czynności stają się coraz trudniejsze lub wręcz niemożliwe.
Kiedy starsze osoby są marginalizowane, traktowane wstydliwie a ich potrzeby pomijane, dobrze nie dzieje się wszystkim. Takie negatywne nastawienie, nie mające uzasadnienia w dotychczasowej wiedzy na temat specyfiki procesu starzenia się, niekorzystnie wpływa zarówno na kształtowanie społecznych postaw wobec starości, jak i na samopoczucie tych, którzy przekroczyli próg wieku emerytalnego. Przecież przejście na emeryturę dla większości osób nie oznacza wcale starości i zepchnięcia na margines! Przygotowanie do nieuchronnej dla każdego starości jest spychane przez nas poza obszar świadomości, nie chcemy o tym myśleć, ponieważ w mentalności społecznej ze starością wiąże się mit życiowej porażki.
Dziś świat wielbi młodość i za pomocą przeróżnych sposobów próbujemy oszukiwać nasz metrykalny wiek – począwszy od strojów, stylu życia, czasami kolejnych „młodszych” partnerów, po chemiczne „cuda”, terapie i w końcu skalpel. W kulturze europejskiej dominuje negatywny stereotyp człowieka starego – niepotrzebnego, nienadążającego za tempem codziennego życia. Niewielu pamięta o glorii starożytnych, cieszących się powszechnym autorytetem nestorów, współcześnie zastąpionej wszechobecnymi przejawami niechęci i wstydu związanego ze starością. Istnieje obawa, że nastąpi rozwój współczesnej gerontofobii, czyli wrogiego uczucia do ludzi starszych, przejawiającego się w obojętności, braku zrozumienia dla osób wymagających opieki, pomocy i miłości.
Powszechne przygotowanie się do starości stanowi nowe wyzwanie dla współczesnych społeczeństw, a to zawsze zaczyna się od edukacji – tej rodzinnej i szkolnej. Niestety, okazuje się, że w całym rozbudowanym systemie szkolnym i wychowaniu obywatelskim młodzieży, problem przygotowania do starości własnej, starości rodziców i dziadków nie jest należycie potraktowany. W szkołach i programach edukacyjnych zbyt małą wagę przywiązuje się do uczenia młodych poszanowania dla ludzi starszych; nie tłumaczy się procesu starzenia się społeczeństwa, ani roli, jaką osoby w podeszłym wieku mogą w nim odegrać.
Nie przypominamy sobie, aby sprawy więzi rodzinnych, wsparcia osób starszych, korzystania z ich wiedzy i doświadczenia, stały się tematem „priorytetu” MEN-owskiego. Rodziny wielkopokoleniowe, całkiem niedawno tradycyjne w naszym kraju, niejako „przy okazji” mogły pokazywać i kształtować szacunek dla umownej babci czy dziadka. Dziś takie rodziny stanowią zdecydowaną mniejszość, a o pokoleniach przodków wspomina się w szkole z okazji styczniowych Dni Babci i Dziadka, pojmowanych jednoznacznie, by nie napisać sztampowo i nieprawdziwie. W dziecięcych wierszykach i piosenkach – idealistycznie – u babci jest szarlotka, a dziadek majsterkuje, ucząc tego wnuka. Babcia ma zawsze czas, a dziadek z laską i w okularach na pewno nie potrafi włączyć komputera… A kto choćby ten umowny świąteczny Dzień Babci obchodzi w starszych klasach czy w szkole średniej? Oczywiście sposobów kształtowania postaw pełnego szacunku dla starszych pokoleń jest całe mnóstwo. Mamy akcje – Kartka dla Weterana, Szlachetna Paczka czy inne inicjatywy, ale to ciągle akcyjność!
Czy tak powinna wyglądać – jakże niezbędna – edukacja do starości? A przecież w większości są to osoby sprawne, które pragną normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Przestrzeń edukacji powinna mierzyć się z kategorią starości i starzenia się, jako swoistym wyzwaniem, które jeśli podjęte, miałoby spełnić się w realizacji idei społeczeństwa bardziej otwartego i inkluzywnego. Empatia jest cechą, której niedobór dostrzegamy przy okazji debaty o dominującym w dyskursie „kulcie młodości”. I wcale nie chodzi tylko o popularyzowanie bardziej „samarytańskiej” wizji społeczeństwa, lecz o dostrzeżenie wartości z „uczenia się starości” w kontekście własnej przyszłości i ogólnego dobrostanu wspólnoty.
A to już odrębny temat…